Święta, Święta i po Świętach... Tak jest co roku, a jednak tym razem wyjątkowo... Mam nadzieję, że wielu z Was przeżywa renesans bycia z rodziną i w rodzinie, bo taką okazję daje nam obecna sytuacja. Ci, którzy zawsze gdzieś gonili, muszą zwolnić. Wręcz zatrzymać się momentami ... I to jest piękne! Trzeba z tego korzystać pełną, że tak pozwolę sobie użyć kolokwializmu, gębą ;) Dla nas, na wsi, życie niewiele się zmieniło. Wsi spokojna, wsi wesoła... ;) Czasu wciąż mało, a pracy jak zwykle za dużo. Wiosna też nie czeka na lepsze dni, tylko pełną parą prze do przodu. Tylko my jacyś tacy zawieszeni ;) Ale co tam, dzisiaj widziałam pierwszą jaskółkę! I, mimo że jedna jaskółka wiosny nie czyni, to to chyba ostatni z wiosennych ptaków na mojej liście, którą co roku odhaczam z radością :) A na zdjęciu mój mąż, Andrzej, przez niewielu na koniu widziany ;) Jak widać COVID ma swoje plusy :)))