To pewnego rodzaju tradycja, że żegnamy na tej stronie konie, które od nas odeszły, więc nie może być inaczej w przypadku Jasyra, który od kilku lat był integralną częścią naszego stada. Ten dzielny policyjny emeryt nie miał łatwo w życiu, chociaż dzięki kochającym go właścicielkom odnalazł końskie szczęście. Oj, miały one z nim różne przygody, bo potrafił urozmaicać życie swoim opiekunom, ale one i tak go kochały, do ostatnich chwil jego życia.
Będziemy go pamiętać jako konia dumnego i żyjącego we własnym świecie swoich przyzwyczajeń i nawyków. Mówi się, że konie to takie "autystyczne dzieci" - Jasyr był tego doskonałym przykładem ;) Wiele przegród, płotów i desek poległo w starciu z jego siłą, kiedy chciał np. wyjść ze stajni do stada, które stracił z pozostałego mu oka ;) A on z tego wszystkiego wychodził bez szwanku. I wszystko było mu wybaczane, bo w całej tej jego sile była ogromna łagodność i widoczna bezradność. Ciężko jest mi słowami opisać złożoność jego charakteru - kto go znał, będzie doskonale wiedział, o czym mówię :)
Jasyr odszedł w sobotę, a życie w naszej stajni toczy się dalej, chociaż jakoś tak znacząco puściej bez niego...