Październik to czas świętowania Hubertusa, a w tym roku nasza stajnia zaproszona została aż na dwie gonitwy za lisem. Zapraszam do przeczytania relacji! :)

10 października pojechałyśmy w 4 konie do Pacółtowa, przepięknie położonego Pałacu i jednocześnie Ośrodka Jeździeckiego. I gdyby nie mały szczegół, że nie zdążyłyśmy na czas (nie wzięłyśmy przez to udziału w samej gonitwie), to wyjazd można by uznać za prawie idealny. Ale, jak to w przypadku wyjazdów w teren bywa, przygody muszą się zdarzać, bo nie byłoby tak wesoło :) Małe turbulencje, zaorane drogi i pola, mróz (na to pomagała herbata z wkładką), to tylko część napotkanych utrudnień. Na nasze usprawiedliwienie przemawia fakt, że w jedną stronę musiałyśmy przejechać około 22 km... No i z powrotem też, więc konie w nogach, a my w czymś innym miałyśmy ponad 40 km! Niezła trasa i bardzo dziękuję towarzyszącym mi dziewczynom - Ani, Kai i Kasi - za towarzystwo i hart ducha do końca :)

Tydzień później, czyli 17 października (dokładnie wczoraj, więc całkiem świeża ta relacja) wybrałyśmy się w 5 koni do Rychnowa. Tak, w 5 koni, bo mamy nowego członka stada, ale o nim w odrębnym wpisie będzie. I tutaj znowu przygody nas się nie imały... To znaczy tym razem na gonitwę zdążyłyśmy i Małrelia na Orle dzielnie broniła honoru naszej stajni - niestety, ktoś inny sprzątnął jej lisią kitę sprzed nosa - ale tuż po gonitwie, podczas zasłużonego odpoczynku koni, zaczął padać deszcz... I tak padał i padał, coraz mocniej, a tu nadeszła pora siodłania... Żałuję, że nikt nie wpadł na pomysł, żeby nas sfotografować, bo widok to był niesamowity - 5 zmokniętych jak kury amazonek i ich konie z parującymi grzbietami. Wrócić jednak trzeba było, a my z gatunku tych dzielnych się wywodzimy, więc wróciłyśmy. Trasa tym razem krótsza, zaledwie 15km w jedną stronę, więc tak mocno pewno skutków tej podróży moje towarzyszki nie będą odczuwać, za to do końca życia chyba zapamiętają wszechobecną wodę, która przeniknęła wielowarstwowe ubrania i wcisnęła się prawie wszędzie ;) I znowu gratuluję wytrwałości i bardzo dziękuję Wam dziewczyny za dobre humory! Do Rychnowa jechały ze mną: Kinga, Małrelka, Natalka i Rozalka. Dzięki!