Duuuuużo, oj duuuużo czasu minęło od naszego ostatniego rajdu... Jeśli się nie mylę, było to w 2017 roku, jeszcze w stajni u p.Andrzeja Saneckiego w Małej Rusi. Wiele wody upłynęło i wiele się zmieniło - dzieci podrosły, a niektórych koni, które wtedy brały udział w rajdzie, już z nami nie ma. Zmiany gonią zmiany ;) Najważniejsze, że jedna stała ciągle nam towarzyszy - chęć do zabawy i uczestnictwa w takich wydarzeniach!

Dlatego kiedy tylko dowiedzieliśmy się o rajdzie w Glaznotach, organizowanym w dniu 29 kwietnia, zaczęliśmy kombinować, jak by tam pojechać. No bo niby niedaleko, ale jednak zawsze to wyzwanie logistyczne, tym bardziej, że chcieliśmy wziąć 4 konie. No i właśnie, jakie wziąć konie, skoro mój rumak na razie wykluczony z takich wypraw, Łakata i Ari też :D Na szczęście wszystko udało się ogarnąć, a i koń dla mnie się znalazł - dzięki Maju! No bo z drugiej strony, po co nam w życiu trudności, jeśli nie po to, żeby je pokonywać, prawda? :) Ta myśl przyświecała nam od samego ranka w dzień rajdu i mimo "niewielkich" problemów zdrowotnych i transportowych wszyscy stawiliśmy się na starcie z szerokimi uśmiechami na ustach :) Sam rajd był niesamowitym doświadczeniem i przeżyciem. Trasa niedługa, zaledwie 11km, chociaż moja nawigacja pokazała po wszystkim, że przejechaliśmy ponad 13 ;) Tempo wysokie, więc na chłod tego dnia nie mogliśmy narzekać ;) Do mety dotarliśmy wszyscy szczęśliwie i bez przygód, nie licząc jednej zmyłki na trasie. I nabraliśmy ochoty na więcej! Tak to możemy się bawić! :) Z przyjemnością będę wracać do zdjęć z tego dnia :)